O poranku w sercu Poznania doszło do sytuacji, która na długo zapisze się w pamięci świadków oraz funkcjonariuszy Straży Miejskiej. Tuż obok ich siedziby na ul. Głogowskiej, zwykły dzień zamienił się w scenę natychmiastowej akcji ratunkowej. Przechodnie i mundurowi musieli zmierzyć się z nagłym zagrożeniem zdrowia jednego z mieszkańców centrum miasta.
Nieoczekiwane zgromadzenie na chodniku
Wszystko rozpoczęło się, gdy około godziny 10 przechodnie zaczęli zbierać się przy jednej z barierek przy ruchliwej ulicy. Ich zaniepokojenie zwróciło uwagę patrolujących okolicę strażników miejskich, którzy właśnie zakończyli rutynowe czynności i kierowali się do samochodu służbowego. Widząc z daleka rosnący niepokój wśród mieszkańców, postanowili natychmiast sprawdzić przyczynę zamieszania.
Na miejscu zastali dramatyczny widok – na chodniku leżał mężczyzna, którego twarz i ubranie pokrywała wyraźna ilość krwi. Szybka ocena sytuacji wskazywała na rozległą ranę głowy, prawdopodobnie spowodowaną upadkiem na metalowe barierki oddzielające chodnik od ulicy. Zaalarmowani przechodnie starali się również pomóc, jednak dopiero obecność służb umożliwiła podjęcie sprawnej akcji ratunkowej.
Współdziałanie służb i udział komendanta
Niezwłocznie do akcji włączył się także komendant poznańskiej Straży Miejskiej, Waldemar Matuszewski, który przypadkiem znajdował się w pobliżu. Zakończywszy jedno ze spotkań, dołączył do zespołu i razem z innymi funkcjonariuszami przystąpił do udzielania pierwszej pomocy poszkodowanemu. W międzyczasie, za pośrednictwem dyżurnego, wezwano zespół ratownictwa medycznego. Strażnicy skupili się na zatamowaniu krwawienia i zabezpieczeniu rannego przed dalszymi urazami, oczekując na przyjazd karetki.
Równocześnie sporządzono dokumentację całego zdarzenia – świadkowie i funkcjonariusze relacjonowali okoliczności wypadku tak, by umożliwić służbom medycznym i ewentualnie policji sprawną analizę sytuacji.
Spekulacje wokół przyczyn zdarzenia i dalsze działania
Według informacji przekazanych przez Jacka Kubiaka, kierującego Referatem Koordynacji Służb, mężczyzna został przetransportowany do szpitala w celu szczegółowej diagnostyki i dalszego leczenia. Na miejscu pojawiły się głosy sugerujące, że zanim doszło do upadku, mężczyzna mógł zostać przez kogoś uderzony. Na ten moment nie ma jednak potwierdzonych dowodów na udział osób trzecich, a ewentualne zgłoszenie tego faktu na policję pozostaje decyzją samego poszkodowanego.
Wstępne ustalenia wskazują, że szybka i skoordynowana reakcja strażników miejskich oraz wsparcie mieszkańców pozwoliły uniknąć tragicznych konsekwencji. Aktualnie los mężczyzny zależy od dalszych badań i decyzji lekarzy, a ewentualne dochodzenie policyjne będzie możliwe dopiero po złożeniu oficjalnego zawiadomienia.