Od pewnego czasu Fundacja Przyjaciele Zwierząt z Gniezna otrzymywała zgłoszenia dotyczące kotów przetrzymywanych w mrocznej piwnicy wielorodzinnego budynku w Trzemesznie. Osoby alarmujące o sytuacji chciały zachować anonimowość, ale zaznaczały, że za opiekę nad zwierzętami odpowiada dysfunkcyjna rodzina, której wcześniej skonfiskowano zwierzęta. Członkowie fundacji postanowili sprawdzić prawdziwość tych informacji i udali się do wspomnianej piwnicy.

Używając jedynie światła latarki ze swoich telefonów komórkowych, udało im się odnaleźć miejsce trzymania zwierząt. To, co zobaczyli, było przejmującym widokiem – miauczące koty próbowały wydostać się przez drewniane drzwi piwniczne, patrzyły błagalnie i rozpaczliwie próbowały wyswobodzić się.

Ta sytuacja skłoniła fundację do podjęcia natychmiastowego działania. Zadanie nie zapowiadało się łatwe – w piwnicy przebywało aż 10 kotów, które potrzebowały natychmiastowej pomocy. Wsparcia udzieliła TOZ Grupa Interwencyjna Mogilno oraz miejscowa policja. Przygotowania do akcji ratunkowej trwały jakiś czas – zbierano siły, załatwiano formalności i przygotowywano duże klatki na zwierzęta.

Gdy sytuacja wydawała się być pod kontrolą, fundacja dowiedziała się o dodatkowych zwierzętach, które nie były przetrzymywane w piwnicy, ale w rudery ryzykującej zawaleniem. Wolontariusze ustalili, że zwierzęta zostały tam umieszczone specjalnie, aby ich obecność była jak najmniej zauważalna.

Finalna akcja pomocowa odbyła się w piątek. Najpierw z piwnicy wyniesiono koty. Były one wygłodzone, przerażone, ale instynkt przetrwania był w nich nadal silny. Lepet po nich było okropne – leżały w ciemnościach na śmieciach i brudnych rzzeczach. Dwa z kotów prawdopodobnie miały problemy ze wzrokiem, a dokładne diagnozy miały być ustalone później.

W ruderze znaleziono kolejne koty, które były tak wychudzone, że ich ciała przypominały patyki. Były desperackie i łakome na jedzenie – tak bardzo głodne, że jedzenie zaczynały jeszcze w powietrzu, zanim dotarło do nich. Ale to nie był koniec – w innym pomieszczeniu wolontariusze znaleźli jeszcze jedno zwierzę. Był to skrajnie wychudzony owczarek niemiecki o czarnej sierści, który wyglądał na zaniedbanego i głodnego.